fbpx

Panel logowania

sobota, 19 luty 2011 12:51

Surowce na cenowej fali

Wzrost zużycia stali winduje ceny surowców. Drożeją rudy żelaza, złom i koks. Wykorzystanie mocy koksowni sięga 80 proc. Jeśli w Europie popyt na stal wróci do poziomu sprzed kryzysu, to zabraknie złomu.Rynek surowców hutniczych - koks, złom, ruda żelaza - zmienia się pod dyktando popytu na stal, który zależy od koniunktury w takich branżach, jak budownictwo, motoryzacja, przemysł stoczniowy, czy produkcja rur i konstrukcji stalowych.

Świat otrząsa się z kryzysu, koniunktura na stal jest dobra. Po jedenastu miesiącach 2010 roku światowa produkcja stali surowej była wyższa niż w całym 2009 roku, a prognozy na 2011 rok mówiły o wzroście w stosunku do szacunków ubiegłorocznych o 5,3 proc. Stal produkuje się w hutach używających jako podstawowego surowca rud żelaza i w hutach elektrycznych przerabiających złom.

Huty surowcowe potrzebują złomu, ale także koksu wytwarzanego z węgla koksowego. - Europa budzi się z kryzysu, widać wzrost popytu, coraz odważniej się mówi, że Niemcy wychodzą z kryzysu - podkreśla Jarosław Zagórowski, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Będzie zapotrzebowanie na stal, a więc i na węgiel koksowy, którego JSW jest największym producentem w Europie. - Zakładamy dobrą sytuację dla sektora stalowego i bardzo dobrą sytuację dla JSW jako wytwórcy węgla koksowego. Więcej koksu Międzynarodowe obroty węglem koksowym wyraźnie zaczęły wzrastać już w 2010 roku, który JSW ocenia jako bardzo dobry dzięki koniunkturze w Azji.

Danych za cały 2010 rok jeszcze nie ma, ale wiadomo już, że w I półroczu 2010 r., według danych Eurocoalu, międzynarodowy handel węglem koksowym osiągnął 121 mln ton i było to aż o 41 mln ton więcej niż rok wcześniej. Największy wzrost sprzedaży notowały Australia, USA i Kanada. Polski Koks podaje, że obecnie obserwowany jest wzrastający popyt na koks, przede wszystkim ze względu na rosnącą produkcję stali, ale również w związku z ograniczeniami podażowymi dobrego jakościowo węgla koksowego.

Na rynku globalnym popyt na koks kreują przede wszystkim kraje azjatyckie - m.in. Chiny i Indie, w których produkcja stali rozwija się najszybciej. Dla krajowego eksportera docelowym rynkiem są jednak kraje europejskie i Polski Koks ocenia, że również w Europie zapotrzebowanie na koks będzie rosło. Na rynku panuje jednak nadal spora niepewność spowodowana powodzią w Australii. - Obecnie na globalnym rynku koksu, w tym również na rynku europejskim, panuje niepokój związany ze znacznymi ograniczeniami eksportowymi z Australii - uważa Andrzej Warzecha, wiceprezes zarządu Polskiego Koksu. - Powodzie, które nawiedziły największego eksportera tego surowca na świecie, już przełożyły się na jego wyższe ceny, jak również na większe zainteresowanie surowcem przetworzonym, czyli koksem.

Z danych Polskiego Koksu datowanych na październik 2010 r. wynika, że w latach 2009-14 przewidywany jest wzrost zużycia koksu na świecie z 526,7 mln ton do 714,7 mln ton.

Szacowany bilans produkcji i zużycia koksu w Europie Zachodniej jest ujemny w całym okresie 2009-14, a w Europie Wschodniej dodatni. W Ameryce Północnej bilans ten (poza 2009 rokiem) był ujemny, a w Azji (też poza 2009 rokiem) dodatni.

Generalnie światowy rynek koksu się ustabilizował po okresie kryzysowego zamętu. Znacząco zmniejszył się eksport koksu z Chin, który wyniesie w 2010 roku zaledwie około 3 mln ton. Będzie on realizowany w głównej mierze na rynki azjatyckie, co znacząco zmieni światową strukturę i kierunki eksportu tego surowca. - Prognozy w zakresie handlu koksem w 2011 roku są optymistyczne, zarówno w zakresie wolumenu obrotu tym towarem, jak również jeżeli chodzi o jego ceny - mówi Andrzej Warzecha. - Będą one z pewnością skorelowane z cenami węgli koksowych, a one rosną w szybkim tempie z powodu ograniczeń podażowych tego surowca. W grudniu ub.r. publikowane notowania cen koksu na rynku europejskim wynosiły około 380-410 dol./t, pod koniec roku były już wyższe. Koksownie będą w 2011 roku prawdopodobnie pracowały pełną parą. Na świecie moce produkcyjne koksu (szacunki Polskiego Koksu) wykorzystywane będą w tym roku na poziomie ok. 80 proc.

W Europie ten parametr sięgnie 85-90 proc. W Polsce krajowe koksownie wykorzystują już teraz ok. 90-95 proc. swoich zdolności produkcyjnych.

Złom na wagę złota

Nie narzekają na koniunkturę koksownicy i nie narzekają też firmy zajmujące się gospodarką złomem, bo na tym rynku koniunktura też się poprawiła. Zużycie złomu przez huty w Polsce, według danych Izby Przemysłowo-Handlowej Gospodarki Złomem, wyniosło w 2009 roku poniżej 5,1 mln ton, a w 2010 roku po 11 miesiącach wynosiło około 5,12 mln ton. - Koniunktura na rynku złomu w ubiegłym roku była rewelacyjna, co wynikało z poprawy sytuacji na rynku stali, ale też z tego, że rynek się przerzedził - mówi Przemysław Oleś, pełnomocnik Olmetu.

Nie wszyscy dali radę przetrwać kryzys z lat 2008-09. W tym roku prognozowane jest rekordowe globalne zapotrzebowanie na wyroby hutnicze, a więc i popyt na złom powinien być bardzo duży. To jest już odczuwalne. Ceny złomu w Polsce są najwyższe w historii. W przypadku najgorszych klas oscylują wokół 800-900 zł za tonę, a w przypadku klas najwyższych złomu wsadowego sięgają nawet blisko 1400 zł za tonę.

Ilość pozyskiwanego w Polsce złomu jest większa niż wskazuje na to zużycie hut w Polsce, bo złom jest także eksportowany. W przypadku niektórych firm złomowych eksport jest istotny, bo na przykład w Olmecie eksport to 40 proc. W Polsce najpierw w grudniu 2010 r., a potem w styczniu doszło do podwyżek cen złomu stalowego.

Skala wzrostu cen jest znaczna, bo o około 350 zł przy cenie w granicach 1200 zł za tonę. Teraz jesteśmy na etapie wyczekiwania, czy rynek odbiorców stali zaakceptuje styczniową podwyżkę cen surowców - informuje Waldemar Marek, prezes zarządu firmy Złomrex Metal. - Wzrost cen złomu nie wziął się z niczego. Został wywołany przez popyt hut z Turcji, Chin i Indii, które zaczęły masowo kupować złom z Niemiec. Jeżeli popyt na stal w Europie wróci do poziomu sprzed kryzysu, czyli do poziomu z pierwszej połowy 2008 roku, a jeszcze nie wrócił, to złomu będzie brakowało globalnie.

Rynek złomu, jak tłumaczy Przemysław Oleś, działa tak, że gdy zapotrzebowanie na złom rośnie poza Europą i rosną ceny, to uruchamia to eksport z naszego kontynentu. Europejskie huty też jednak muszą kupować złom i w końcu ceny się wyrównują. Trudno, żeby w okresie dobrej koniunktury na stal nie rosły też ceny rud żelaza, ale sytuacja na tym rynku jest dosyć specyficzna.

Z tego, co mi wiadomo, producenci rud żelaza ogłosili podwyżkę cen na pierwszy kwartał tego roku o 7 proc. w stosunku do cen z czwartego kwartału ubiegłego roku - mówi Waldemar Marek. Przy tym, o ile kiedyś ceny rud ustalane były w kontraktach rocznych, to teraz określane są kwartalnie, a więc trudniej je prognozować. Standardem staje się, że światowe koncerny stalowe stają się właścicielami kopalni rud żelaza, co oznacza, że same w dużym stopniu wyznaczają tendencje na rynku rud żelaza. Generalnym globalnym trendem jest stały wzrost kosztu produkcji stali ze względu na wzrost cen rudy, koksu i cen złomu. W Europie około 65 proc. hut wykorzystuje do produkcji stali złom.

Firmy złomowe zastanawiają się, jak rynek odbiorców stali zareaguje na podwyżki cen surowców hutniczych, a w końcu wyrobów stalowych. Po drugiej stronie barykady, czyli na rynku konsumentów stali, są potężni gracze.

W przypadku Europy, jak prognozuje Eurometal, w 2011 roku koniunktura ma jednak się poprawić we wszystkich ważnych sektorach odbierających stal. Prognozowane wskaźniki wzrostu popytu sięgają od 2,1 proc. w przypadku budownictwa, przez 4,7 proc. dla sektora artykułów gospodarstwa domowego, do 6,3 proc. w przypadku inżynierii mechanicznej.

W Polsce obecnie wzrost zużycia stali napędzany jest głównie przez inwestycje w infrastrukturę i na to idą olbrzymie ilości stali budowlanej - mówi Andrzej Ciepiela, dyrektor biura Polskiej Unii Dystrybutorów Stali (PUDS).

Pozostałe dwa istotne motory wzrostu rodzimego rynku stali to podwykonawstwo podzespołów konstrukcji stalowych przeznaczone na rynek niemiecki i generalnie wykonawstwo na rzecz sektora motoryzacji, który się odbudowuje.

Szef biura PUDS zwraca uwagę, że prognozy dla rynku stali na ten rok są dobre, ale poziom wzrostu wskaźników zużycia stali to w dużej mierze efekt niskiej bazy. Ocenia, że zwłaszcza wyniki za 2010 r. oglądane przez pryzmat wskaźników są dobre, bo 2009 rok był fatalny i pewnie przejdzie do historii jako jeden z najgorszych na rynku stali, i podkreśla, że kryzys z 2008 roku każe zachować ostrożność w prognozowaniu koniunktury.

Rozsądek zdaje się brać górę nad hurraoptymizmem. - Wzrost cen węgla z powodu katastrofy w Australii ma na nas wpływ, ale nasza polityka zmierza ku większej stabilizacji - mówi Jarosław Zagórowski, prezes zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej, jednego z największych producentów węgla koksowego na świecie.

Musimy postępować rozsądnie. Niekoniecznie musimy iść wprost z trendem azjatyckim i windować ceny, bo nie możemy "zarżnąć" w naszym otoczeniu sektora stalowego, który próbuje powoli wyjść z kryzysu.

Źródło: wnp.pl

Ostatnio zmieniany niedziela, 28 luty 2016 23:53

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.