fbpx

Panel logowania

piątek, 04 marzec 2011 00:00

Rynek złomu w Polsce. Rosną zarobki na złomie stalowym | ZŁOM INFO PL

Złom kasaPolska gospodarka zużywa około 12 mln ton stali rocznie. Eksperci szacują, że w 2012 roku osiągnie wielkość 16 mln ton. Spirala popytu nakręcana jest przez duże związane z absorpcją środków unijnych inwestycje infrastrukturalne, takie jak budowa autostrad, modernizacja linii kolejowych czy przedsięwzięcia związane z Euro 2012.

Bardzo szybko rośnie także popyt z zagranicy. Polska, co nie przynosi nam specjalnej chluby, jest czołowym dostawcą złomu na rynki europejskie. A ich potrzeby są coraz większe, bo Europa (a przede wszystkim Niemcy, nasz główny partner handlowy) wychodzi z kryzysu.

Rośnie więc zapotrzebowanie na złom stalowy, który obok rudy i dodatków stopowych jest podstawowym tzw. materiałem wsadowym dla hutnictwa. Zwiększa się także zapotrzebowanie ze strony odbiorców tureckich i azjatyckich. ? Złomu zaczyna brakować, ceny bardzo szybko idą więc do góry - mówi Mirosław Ciesielski-Skarbik, szef firmy Stoton z Tomaszowa Mazowieckiego, jednej z największych w branży. Najbardziej zyskają na tym małe punkty zbioru i przerobu złomu. Praca, choć ciężka i mało prestiżowa, jest więc wyjątkowo perspektywiczna.





Piramida handlu złomemW Polsce,
Według szacunków Izby Przemysłowo-Handlowej Gospodarki Złomem, funkcjonuje około 3?4 tys. drobnych punktów skupu, które w ubiegłym roku przerobiły, jak podaje Główny Urząd Statystyczny, około 5 mln ton tego surowca. Rynek przypomina piramidę. Na jej dole jest ogromna ilość małych punktów zajmujących się zbieraniem tzw. złomu niewsadowego, surowego, jeszcze przed obróbką. Pośrodku jest kilkuset średniej wielkości hurtowników, którzy odbierają surowiec i za pomocą specjalistycznych urządzeń przerabiają na wyższej klasy złom tzw. wsadowy.

Na samym szczycie znajdują się duże spółki, często będące własnością hut. Skupują one już częściowo przerobiony surowiec od hurtowników i dostosowują do parametrów, jakie są konieczne, aby mógł trafić do konkretnego pieca (musi mieć odpowiedni kształt i wielkość).

Duże firmy nie wchodzą w kontakty z drobnicą, bo ilości, jakie może im ona dostarczyć, są niewielkie - mówi Kinga Zgierska, dyrektor Izby Przemysłowo-handlowej Gospodarki Złomem. Małym spółkom pozostaje więc kontakt z hurtownikami.

Plac to podstawa
Aby rozpocząć tego typu działalność, najpierw należy uzyskać pozwolenie od władz miejskich. W papierach musi być określone, gdzie ma być prowadzony biznes i, przede wszystkim, jaki ma być jego zakres (im mniejszy, bez przerobu, składowania materiałów niebezpiecznych i transportu, tym większa szansa uzyskania zezwolenia). Jako że jest to działalność, która może mieć wpływ na środowisko, trzeba też uzyskać zgodę Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

Jak twierdzą specjaliści, na zorganizowanie od zera, na dziewiczym terenie małego punktu skupu złomu, trzeba przeznaczyć od 75 do 100 tys. zł.

Podstawową inwestycją jest znalezienie odpowiedniego placu. W grę wchodzą tylko tereny na przedmieściach oraz tzw. przemysłowe. Po pierwsze władze gminy nie zgodzą się na otwarcie punktu w bliskim sąsiedztwie osiedli lub domów jednorodzinnych, bo tego typu działalność ma wpływ na jakość życia mieszkańców, a więc wartość nieruchomości. Po drugie, być może ważniejsze, otoczenie zakładów daje szansę na odbieranie większych ilości złomu.

Teren musi być odpowiednio utwardzony (reguluje to norma PN - EN ISO 9001). W razie prowadzenia przerobu musi być dokładnie zabezpieczony folią pokrytą jednolitą wylewką betonową, tak aby substancje szkodliwe nie dostawały się do gleby. Ale w przypadku zwykłego punktu wystarczy ubita powierzchnia z bezpośrednim dostępem do drogi. Działka musi być ogrodzona, inaczej zgromadzony złom padnie łupem złodziei. Ale w grę wchodzą także względy porządkowe. Właściciel lub dzierżawca terenu odpowiada za bezpieczeństwo na użytkowanej działce. Kolejnym wydatkiem jest kupno przeznaczonych do składowania złomu kontenerów.

Inwestycje w urządzenia
Jak przekonują właściciele, najlepiej gdy są dwa: jeden na złom cienki o przekroju do 4 milimetrów (blachy dachowe, rynny, wiadra itp.) oraz gruby (rury, szyny, kątowniki). Tak rozdzielony surowiec odbierają hurtownicy. Za używane, standardowe kontenery (długości 6 m i wysokości 2,8 m) trzeba zapłacić po 5 - 7 tys. zł. Nowe to wydatek rzędu kilkunastu tys. zł. Konieczne jest także kupno kontenera socjalnego lub barakowozu, w którym będzie prowadzona działalność (ok. 10 - 15 tys. zł). Można je wynająć. Miesięczna dzierżawa kosztuje około 550 zł.Jeżeli punkt miał także przerabiać złom konieczne, są inwestycje w maszyny przeładunkowe, praso-nożyce, samochody (tzw. hakowce do przewozu kontenerów), ale to, jak mówią właściciele firm, już wyższa szkoła jazdy. W małym punkcie konieczna będzie natomiast zalegalizowana waga, najlepiej najazdowa (można ważyć złom w samochodzie). To wydatek rzędu kilku tys. zł.Jak podpowiadają właściciele punktów skupu, inwestycje można ograniczyć dzierżawiąc teren po zlikwidowanym gospodarstwie rolnym GS lub SKR. Takie często puste i opuszczone miejsca idealnie nadają się do handlu tym surowcem - mówi Ciesielski-Skarbik. Posiadają utwardzoną powierzchnię, zwykle zabezpieczoną przed przenikaniem szkodliwych substancji, na ich terenie znajdują się magazyny i miejsce na biuro.Samemu taki biznes prowadzić trudno. Konieczne jest zatrudnienie co najmniej dwóch osób. Wysokość ich pensji zależy od miejsca działania w okolicach dużych miast ok. 2000 zł brutto, na prowincji - ok. 1500 zł. Do uruchomienia tego typu biznesu potrzebna jest, niestety, gotówka.

Gotówka na miejscu
Około 30 - 40 proc. złomu dostarczane jest przez osoby prywatne, a także zawodowych zbieraczy. W ich przypadku nie wchodzą w grę przelewy bankowe. Jak twierdzą właściciele, na pierwsze miesiące na miejscu w małym punkcie należy mieć w sejfie nie mniej niż 20 tys. zł.Jednak aby punkt dobrze funkcjonował, nie obejdzie się bez zapewnienia dostaw ze strony przemysłu i zakładów rzemieślniczych. Konieczne jest zatem nawiązanie dobrych kontaktów z przedstawicielami okolicznych firm budowlanych prowadzących rozbiórki i spółek kolejowych zajmujących się modernizacją i konserwacją taboru oraz infrastruktury kolejowej. To one dostarczają ponad 50 proc. złomu do skupów.Jak opłacalny jest to biznes? Mały punkt jest w stanie miesięcznie zebrać nawet ok. 300 - 500 ton surowca. Miesięczne obroty mogą więc wynieść nawet 150 - 200 tys. zł. Większość punktów skupu pracuje jednak na niskich kilkuprocentowych marżach. Miesięczny zysk, po opłaceniu podatków, wynagrodzeń dla pracowników, ewentualnych kosztów dzierżawy placu albo urządzeń, to kwoty rzędu kilku tysięcy złotych. ? Ceny surowca idą co prawda do góry, ale punkty muszą ze sobą konkurować, by dostawcy właśnie u nich zostawiali złom - mówi Zgierska.
Ostatnio zmieniany sobota, 20 luty 2016 08:18

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.